helotą. Maupassant jest jednako przejęty prawdziwością obu tych twierdzeń. Według niego, niema żadnej reguły jak tworzyć dzieło oryginalne; natomiast są prawidła, jak je sądzić. I są to prawidła stałe i niezbędne. »Krytyk — mówi on — powinien oceniać dzieło tylko wedle zawartych w niem usiłowań«. Krytyk powinien »odnaleźć choćby najdrobniejsze podobieństwa do dawniejszych powieści«. Nie ma mieć żadnych »doktryn akademickich«; nie ma »troszczyć się o tendencyę«, a jednak ma »rozumieć, odróżnić i wyjaśnić wszystkie najsprzeczniejsze usiłowania i krańcowe indywidualności«. Ma jeszcze... Czegóż to on wreszcie czynić nie ma... Powtarzam, że istny to niewolnik. Wolno mu być niewolnikiem cierpliwym, stoikiem, jak Epiktet, ale nie będzie on nigdy wolnym obywatelem literackiej rzeczypospolitej. Ależ mylę się, pisząc, że jeśli będzie łagodny i dobry, spotka go los Epikteta, co »żył biedny i kaleki, lecz był miły bogom nieśmiertelnym«. Wszakże ten mędrzec zachował w niewoli skarb najdroższy — wolność wewnętrzną swego ducha.
A tę swobodę właśnie Maupassant odbiera
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.