który spadkobiercą swym mianował młodszego syna Rolanda.
Taka jest sytuacya, takie przypuszczenie zkąd autor opowieść swą poczyna. Czyż nie miałem racyi twierdząc, że sytuacya to niezwykła? Maréchal za życia okazywał obu małym Rolandom jednakie przywiązanie; zapewne w głębi serca nie mógł kochać ich jednakowo, — nie dziwna, że przekładał tego, który był jego synem. Czuł jednak, że nie wolno mu okazywać tej różnicy w uczuciu; jakże więc nie rozumiał, iż uczucie to będzie jeszcze więcej kompromitujące, skoro nagle po jego śmierci objawi się w uroczystym zapisie? Czyż nie pojął, że darząc młodszego syna, naraża na podejrzenie dobrą sławę matki? Zresztą najprostsza delikatność powinna mu była poddać jednakowe objawy przywiązania dla obu braci, gdyż obaj zarówno byli dziećmi kobiety, która go kochała.
Mniejsza o to! Testament pana Maréchal jest faktem. Fakt ten nie jest zupełnie nieprawdopodobny; można, a nawet należy go uznać. Jakież będą jego konsekwencye? Powieść od początku do końca jest napisana po
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.