jak dyabeł, unosił się nad świętym Augustynem, żelaznem okuciem swej laski uderzał o chodnik; Barbey go naśladował, wykrzesał iskry z kamieni i zawołał:
— Brukowe z nas Cyklopy!
Mówił to głosem pięknym, doniosłym i głębokim.
Pozbywszy się dawnej prostoty ducha, z wielkim zapałem wszystko usiłowałem pojąć, to też szukałem znaczenia tych słów, nie mogłem go wykryć i doznawałem przez to prawdziwej przykrości.
Przeznaczonem mi było widzieć p. d’Aurévilly choćby przez chwilę we wszystkich epokach życia. Miałem zaszczyt bywać u niego w małem mieszkanku przy ulicy Rousselet, gdzie przeżył lat trzydzieści w szlachetnie znoszonem ubóstwie i gdzie umarł, otoczony opieką istoty prawdziwie anielskiej.
Ta wąska i brudna, otoczona ogrodami ulica Rousselet, pełna jest wspomnień, drogich sercu prawdziwego Paryżanina. Tam to właśnie zamieszkała pani de la Sablière, gdy wyrzekłszy się świata, poświęciła się pielęgnowaniu chorych. Ta zachwycająca kobieta, która dużo
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.