w życiu wypowiedział. Wierzył w nieznane bóstwa — po to wprawdzie, by tem przyjemniej bluźnić.
Szczerze mówiąc nie sądzę, by Baudelaire miał kiedy jasne poczucie tego stanu duszy, który tu usiłowałem nakreślić. Mimo to w utworach jego, obok nieprawdopodobnego żakostwa i śmiesznej przesady odnaleźć można szczere dowody takiego właśnie stanu duchowego.
Jednym z przejawów tego, że tak powiem, chrześciańskiego nastroju myśli Baudelaireowskiej, jest u niego ciągłe kojarzenie miłości i śmierci.
Ale i w tem jeszcze jest on złym chrześcianinem. Obrazy zepsucia, które kreśli kaznodzieja by wzbudzić w nas obrzydzenie do cielesności, stają się dlatego upiora podniecającą przyprawą i ponętą; napawa się on trupią zgnilizną, jakby afrodyzyjską wonią. Najgorsza zaś, że wówczas to właśnie jest poetą i to wielkim poetą. W jednej z najdziwaczniejszych bajek »Tysiąca i jednej nocy« występuje kobieta promiennie piękna, która ma szczególny sposób spożywania ryżu:
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.