Zobaczysz gałganiarza — Idzie zadumany,
Jak poeta łbem trzęsie, zawadza o ściany,
Lekceważy policyę, niby swe poddane,
I w wielkie plany serce wylewa wezbrane.
Składa przysięgi, wzniosłe dyktuje ustawy,
Podłych w proch strąca, ofiar podtrzymuje sprawy,
I pod niebem zwieszonem jak baldachim jasny
Upaja się wielkością cnoty swojej własnej.
Tak ci ludzie dręczeni swą nędzą domową
Strawieni pracą, z wiekiem ubieloną głową,
Pod więzią różnych szczątków chylący kark zgięty,
Te wielkiego Paryża wyrzuty i męty,
Wracają przesiąknięci zapachem gałganów
W towarzystwie zsiwiałych w boju weteranów,
Których wąs zwisa, niby szmat chorągwi starej.
— Łuki tryumfu, kwiaty, zwycięzkie sztandary
Stoją przed ich oczyma — o potężny czarze —
I w promienistej orgii, w słońcu, przy trąb gwarze
Oni niosą wśród krzyków tłumu, bębnów wrzawy
Pijanemu miłością ludowi — laur sławy.[1]
- ↑ Przekładał A. M-ski.