pracy biurowej, i wyjeżdżających co niedziela za miasto na wycieczki. Tem życiem skromnem i jednostajnem, które sprzyjało marzeniom i sumiennej pracy poetyckiej, żyła wówczas większość parnasistów. Jedynym może wyjątkiem w tem gronie był Jose-Marya de Heredia: pozbawiony wprawdzie znacznej części skarbów po przodkach swych, conquistadorach mógł jednak mieć jeszcze pozory młodego gentlemana i palić doskonałe cygara. Krawaty jego były równie wspaniałe, jak i jego sonety. Ale w nas tylko sonety zazdrość budziły. Wszyscy bowiem szczerze gardziliśmy dobrami ziemskiemi. Sławę jedynie kochaliśmy, — i to pragnęliśmy sławy dyskretnej, prawie ukrytej. Paweł Verlaine wraz z Catulle Mendésem, Leonem Dierxem i Franciszkiem Coppée był parnasistą z tej pierwszej doby parnaskiej. Nie wiem dobrze dlaczego, pragnęliśmy wszyscy udawać wówczas obojętność. Wielki nasz filozof, Xavier de Ricard, utrzymywał z zapałem, że sztuka powinna być lodowata, a my nie spostrzegliśmy nawet, że wszystko co ten doktryner obojętności napisał, było jedynie gwałtownym
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.