Cóż to są owe »Gody«? Odbywają się na Cyterze Watteau. O zmroku jeszcze idą tam do lasu rozmiłowane pary, ale drzewa laurowe, jak mówi pieśń, już ścięto, a zioła magiczne, które wyrosły na ich miejscu, roztaczają woń śmiertelnej niemocy.
Verlaine jest artystą fałszującym nieraz przez wyrafinowanie; rzucił też sporo dysonansów w tych tonach menuetowych, skrzypce jego zgrzytają niekiedy przeraźliwie, ale nagle jedno pociągnięcie smyczka rozdziera nam serce. Zły skrzypek chwycił nam duszę; ot naprzykład gdy wygrywa tę oto: »Pełnię miesięczną«.
Twa dusza jest jak jakiś park szczególny,
gdzie błądzą maski i pajace grzeczne,
przy lutni dźwięku wiodąc tan okólny,
smutne — pomimo szatki niedorzeczne.
Miłość zwycięską i dni życia jasne
sławi piosenka ich, srebrzyście brzmiąca,
ale nie wierzą, zda się, w szczęście własne;
śpiew ich się miesza ze światłem miesiąca,
z blaskiem, co smutno lśni, piękny i szklanny,
w którym śni drzewo i ptak czarnopióry