daremnie. Trzeciego dnia posłano trzystu rybaków, by przeszukali dno Tybru; jeden z nich wydobył z toni zwłoki księcia Gandii z przebitą szyją, dziewięcioma ranami pokłóte. Boleść ojca była straszna i bezgraniczna; ten człowiek namiętny, do głębi serca wstrząśnięty, jęczał i płakał bez ustanku. Pycha jego skruszyła się razem z weselem: błagał Boga o przebaczenie, a równocześnie zarządził śledztwo; chciał wiedzieć prawdę, niecierpliwie pragnął wyjaśnienia tajemnicy.
Każdy dzień nowe przynosił wskazówki, znaleźli się świadkowie, którzy widzieli morderców, jak podtrzymywali chwiejące się na koniu ciało i rzucili je do rzeki... już, już miano znaleźć winowajców. Wtem nagle papież zawiesił śledztwo; obawiał się, że już wie za dużo, nie chciał wiedzieć, kto był mordercą syna, nie chciał znać imienia, które już cały Rzym po cichu powtarzał.
»Jego Świątobliwość już nie szuka więcej«, mówi jeden ze świadków, »i wszyscy w Watykanie twierdzą, że musi już wiedzieć prawdę«.
W trzy tygodnie później Cezar powraca do Rzymu. Święte Kollegium zgromadza się
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/194
Ta strona została uwierzytelniona.