Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.

Miał brudne paznokcie, ręce poplamione atramentem — i tem się popisywał.
Miał szczególne, zresztą niewinne, upodobanie wydawać się szorstkim, niezgrabnym gburem. Porównywał się sam żartobliwie do zrzędy z komedyi. Ponieważ jego rodzina pochodziła z Mezyi, lubił powtarzać, że jest dzikim wieśniakiem z Istryi. Euzebia kochała go takim, jakim był; jej to zawdzięczał życie i władzę. A gdy pojechał do Gallii, dała mu podarek, który go więcej ucieszył, niż purpura. Ofiarowała mu książki, cały wielki księgozbiór pełen dzieł poetów i filozofów. Julian był jej za to wdzięczny, i gdy ułożył panegiryk na cześć cesarzowej, nie zapomniał o tej hojności, tak dlań miłej:

Euzebia — pisze on, — dała mi takie mnóstwo książek, że mogłem nimi w zupełności pragnienie swe zaspokoić, choć nienasycenie byłem chciwy tej umysłowej strawy; dzięki jej Gallia i Germania stały się dla mnie skarbnicą sztuki helleńskiej. Nie rozstając się nigdy z mym skarbem, nie mogę też zapomnieć, z czyich rąk go otrzymałem. W czasie wypraw jedna z tych