dąc swe wojska z miasta do miasta, zdumiewał barbarzyńców łagodnością i prostotą. W ulubionej Lutecyi, gdzie był główny jego obóz, wiódł surowe, pełne rozmyślań życie, które według jego mistrzów, neo-platoników, jest właśnie życiem najdoskonalszem. Pościł i modlił się, aby dostąpić łaski obcowania z bogami, i w istocie miewał widzenia, które spisał Ammianus Marcellinus. Tam to w pałacu »Termy«, którego ruiny obecnie co wieczór słuchają piosenek studenckich, żołnierze okrzyknęli Juliana Imperatorem. W braku stosownej korony ofiarowali Julianowi dyadem kobiecy, który odrzucił z łagodną pogardą filozofa. Podali mu następnie nagłównik koński, którego również nie przyjął. Żołnierze byli w niemałym kłopocie, gdy jakiś włócznik zdjął swój łańcuch, znak chorążych, i włożył go na głowę nowego Augusta.
Obeszło się bez wojny domowej, bo śmierć Konstancyusza nastąpiła w samą porę, i Julian, uznany przez całe państwo, miast walczyć z poprzednim imperatorem, musiał go tylko pochować.
Opowiadają, że gdy pewnego dnia w mieście
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/238
Ta strona została uwierzytelniona.