chlujstwo brody i paznokci trąci u niego cnotą chrześciańską.
A jednak hellenizm ze swymi giętkimi dogmatami, z bogatą filozofią, z poetycznemi tradycyami, nadałby może duchowi ludzkiemu bardziej urozmaicone i łagodniejsze barwy... Ciekawą rzeczą byłoby widzieć, czemby się stała współczesna ludzkość, gdyby się była rozwijała pod płaszczem Dobrej Bogini, a nie pod cieniem Krzyża. Niestety, kwestya to niemożliwa do rozstrzygnięcia. Dzieło Juliana się nie powiodło i wraz z nim upadło. A z nim upadły i te nadzieje, o których z szlachetnym i czystym entuzyazmem pisał Libanius:
- »Teraz zaprawdę wróciliśmy do życia; tchnienie szczęścia przebiega całą ziemię od chwili, gdy istny bóg w ludzkiej postaci panuje nad światem, gdy na nowo zapalają się ognie na ołtarzach, gdy w powietrzu unosi się dym ofiarny«.
Nad tem jednak zastanowić się można, czy rzeczywiście usiłowania Juliana były tak nierozumne, jak to dawniej powiadano. Zdaje się, że na początku przynajmniej nie napotykały przeszkód. Po miastach zapał był wielki