greckiej, miała wdzięk, wymowę, wykwintne obejście i przemyślną śmiałość swej rasy; nigdy bogowie Egiptu nie zawładnęli jej duszą uśmiechniętą, nigdy nie żyła w półsennym majestacie wschodniej królowej. Greczynką też była przez swój gust wykwintny i przez dziwną giętkość charakteru.
W Rzymie zachowywała wszelką przystojność, i po jej śmierci nawet najzaciętsi wrogowie, przyjaciele Augusta, brutalnie po rzymsku szkalując jej pamięć, przyznać musieli, że w willi Cezara, w cieniu pinij i cyprysów, w ogrodzie nad Tybrem, postępowała bez zarzutu.
Była Greczynką, ale była zarazem i królową, to jest istotą wyjętą z praw miary i harmonii, z owego losu przeciętnego, upragnionego przez Greków, których poeci łacińscy i w tem mieli naśladować dosłownie i niewolniczo. Była nadto królową wschodnią, a więc istotą potworną. Okrutnie ukarała ją za to Nemezis bogów, ta Nemezis, którą Grecy stawiają wyżej od samego Zeusa, bo jest ona poczuciem rzeczywistości i możliwości, uznaniem tego, co jest koniecznością istnienia. Stwo-
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/266
Ta strona została uwierzytelniona.