Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/274

Ta strona została uwierzytelniona.

surową Fulwią; później znów nie pozostał obojętnym na niewinną piękność Oktawii. Kochał kobiety namiętnie, ale miłość nie czyniła go głupcem, co jest wcale rzadkie. »Dużo — mówi Plutarch — wdzięku i wesołości było w jego miłostkach.« I oto ten człowiek — miłośnik Azyi i Wschodu — przyzwał Kleopatrę na sąd swój do Tarsu. Ten Azyata, niezdolny do przeprowadzenia długo knowanych zamysłów, marzył dla siebie o państwie wschodniem, ze stolicą w jakiemś wielkiem mieście barbarzyńskiem. Wszystko, co wschodnie, było mu miłe: wschodnie skarby, bóstwa potworne, rozpusta, przepych, wonie, poezya. Kleopatra ukazała mu się; ujrzał ją, a raczej poznał, gdyż musiał widywać ją w Rzymie wówczas, gdy była dyskretna, skromna, surowa, jak matrona rzymska. Teraz zaś stanęła przed nim królowa Egiptu w hieratycznym przepychu żywej Izydy. I oto na śmierć i życie uwielbił tę Greczynkę w stroju bogini.
Galera Kleopatry na Kydnosie jest dla świata dotąd najwyższym obrazem rozkoszy i przepychu. Wczoraj złudzenie sceniczne