dało nam ją ujrzeć, spoczywającą pod purpurowymi żaglami, w postaci cudnej artystki, w którą się wcieliła czarodziejka Nilu. Ale nie odtąd datuje się dla mnie czarowna wizya Kleopatry, — i nie od dnia, gdym słyszał, jak José Maria de Heredia czytał swój wspaniały sonet:
W słońcu, które rozżarza przepych nieb bezbrzeżny,
trójwiosłowiec srebrzysty bieli czarne tonie;
z smugą pian płyną za nim kadzidlane wonie,
fletów dźwięk i szelest jedwabiu lubieżny.
Na lśniącym przodzie, gdzie się stroszy łeb jastrzębia,
Kleopatra, królewskie rzuciwszy namioty,
w świetnej zorzy zachodu stoi, niby złoty
wielki ptak, co za łupem w przestrzeń wzrok zagłębia.
Oto Tars, gdzie jej czeka wojownik niezbrojny:
śniada Lagida w eter wyciąga upojny
wonne ręce, po których szkarłat różem świeci.