Strona:Pisma wierszem i prozą Kajetana Węgierskiego.djvu/58

Ta strona została przepisana.
MOJA EKSKUZA. — DO X. GRAC. PIOTROWSKIEGO,
PIJARA.[1]

Nie mam w ustach czułości, nie bzdurzę o cnocie,
Nikt mię jednak przy podłéj nie zastał robocie.
Dla zysku nic nie czynię, prawdę mówić lubię,
Nieprzyjaciół skrytemi podstępy nie gubię.
Dusza moja nie może znieść fircyków dumnych,
Nie cierpię pedagogów, ale czczę rozumnych;
I lubo na mnie czarna zawiść się oburza,
Nie zrobię karła wielkim, ani Marsem tchórza:
A kiedy przyzwoitą znaczę kogo cechą,
Zawsze mię pospolite wspierać musi echo.
Niejeden co mych szczerych rymów z chęcią słucha,
Przyjacielowi swemu poszepnie do ucha:
„Tego poety działa ile czytam razy,
Zda mi się żywe widzieć nałogów obrazy.“
Wszyscy mi to przyznają, i me lekkie wiersze
Bawią i stan pomierny, i osoby pierwsze.
Za to, miasto poklasku, to trzymam w korzyści,
Żem się stał u dusz podłych celem nienawiści;
I zdradne ich pociski pewnie mię obarczą,
Jeśli mię wierna przyjaźń swą nie złoży tarczą.
Lecz co mówię? Wszystkom ci winien, o przyjaźni!

  1. Jest autorem zbioru satyr, wydanego r. 1773.