Strona:Pisma wierszem i prozą Kajetana Węgierskiego.djvu/60

Ta strona została przepisana.

Dość masz ze mnie; z swéj strony pozwól mi téj łaski,
Że gorzéj trochę piszesz, niżeli Bielawski.
„To mniejsza (rzecze drugi) nikt temu nie przeczy,
Że ten jegomość wiersze pisze nie do rzeczy;
Ale za to niemałéj wart jesteś nagany,
Że bez braku na wszystkie targnąłeś się stany,
I w swych dziełach późniejszych czyniąc sobie drwinki,
Niejednegoś rozżalił swojemi przycinki.“
Prawda, to pozorniejsza jest trochę przyczyna,
I wielkaby niechybnie była moja wina,
Bym sobie pozwalając żartować tak srogo,
Pojedynczo w mych wierszach śmiał wytykać kogo.
Tak przecie, dawniej trochę, modele méj pracy,
Czynił ostry Boileau i stary Horacy,
I umiejąc wybornie z szydności korzystać,
Udało im się nieraz swych ziomków wyświstać.
Pomimo téj jednakże mniemanéj przywary,
Mieli wielkich monarchów i przyjaźń i dary.
Jam ni wsparcie miał takie, ni śmiałości tyle,
I jeżelim Satyrze poświęcał me chwile,
Zawszem się starał o to, aby szydząc z wady,
Nigdy szczególnych osób nie brać za przykłady.
To tylko mam nieszczęście, że czytając chciwie,
Zdarzyło mi się nieraz malować szczęśliwie.
I lubom nie chciał ściągnąć niczyjéj urazy,
Rozumiał świat złośliwy poznać swe obrazy.
Chociem rzekł na wiatr, że kto czuły albo głupi,
Tysiąc się ludzi do mnie pytać o to kupi,
Czy nie o nich ta wzmianka? Po co to pytanie?
Ty sam siebie najlepiéj musisz znać mospanie!
Tak, nie można lichwiarza potretu wyrazić.
Żeby wszystkich na siebie żydów nie obrazić;
Nie śmiać się, że kto zawsze goły robiąc złoto,