Strona:Pisma wierszem i prozą Kajetana Węgierskiego.djvu/65

Ta strona została przepisana.
DO STAN. TREMBECKIEGO. — O RÓWNOSCI LOSU
LUDZKIEGO.[1]

Bez zazdrości Trembecki widzi twoje oko
Bogactwami nadętą dostojność wysoką,
Ani się twój wzrok blaskiem fałszywym ułudzi;
Świat jest sceną, na któréj znaczniejsza część ludzi
Pysznych, głupich, nieczułych, wyniosłych, szalonych
Tytułami wielmożnych albo oświeconych,
Pragnie stan swój uzacnić, ukryć duszę podłą;
Darmoby wzrok twój próżność ich i głupstwo bodło,
Wszyscy równi na świecie, odmienna powłoka
Nie potrafi omamić przezornego oka.
Losu naszego — nasze wymiarem są zmysły,
Od nich ludzkie nieszczęścia lub szczęścia zawisły.
Mając ich więcéj albo doskonalsze w głowie,
Z jednejże co my gliny zlepieni królowie?
Równie jak my, oni są w dzieciństwie płaczliwi,
W dalszym wieku jako my równie nieszczęśliwi.
Ubogi i bogaty, i słaby, i silny,
Po boleściach ma koniec w śmierci nieomylny.

  1. Jestto przerobienie z francuzkiego (Woltera?). Znam z owego czasu bezimienny przekład p. t. Wiersze o równości stanów ludzkich. Taki początek:

    Zważ przyjacielu zwykłą stanów wzgardą
    Państwa i bogactw okazałość hardą.
    Twe oczy widzą blaskiem nie zmieszane
    że świat jest balem, w nim głupstwo przebrane
    W śmieszne najwyższych tytułów nazwiska,
    Podłe, choć z pychy wystawia igrzyska,
    Choć mi się dziwić próżności, nałożni
    Równi są ludzie. Maszkara ich różni.