się na świat, ciemierzyca nie domyśliła się co się święci i wzięła króla lasów za proste ziele; łopuch jeszcze głupszy, miał go nawet za jakiegoś dalekiego kuzyna — dano mu więc pokój.
Dopiero gdy strzeliła drzewiasta łodyga, i liście się zupełnie porozwijały, zaczęto go posądzać o to, że może być drewnem. Ciemierzyca, przestraszona puściła ku niemu korzonki pod pozorem przyjaźni, łopuch rozwinął liść tłumacząc się że to czyni z dobrego serca, protegując go od słońca — ale już było za późno. Dąbczak siedział mocno i soki pił ziemne z daleka, a twarda jego gałąź przebiła na wylot liść łopuchu, który zżółkł, poczerniał i obwisł...
Nie było sposobu nań, choć ciemierzyca między trawami intrygowała, żeby one go zagłuszyć się postarały, obiecując im za to trochę miejsca pod sobą — łopuch się wykrzywił na drugą stronę, nie chcąc wdawać w walkę nierówną i dąbczak poszedł w górę.
Wszyscy poznali w nim króla... strach padł wielki na biedaków. Sprzeczała się ciemierzyca z łopuchem, na niego składając winę, on na nią, że trzeba było krewnych, nie krewnych, cokolwiek wyrasta, tępić, że dąbczak mógł być z razu zgnieciony, ale rozprawy te do niczego nie wiodły. Chciano wezwać sąsiedni tarn aby zniszczył wyrostka, ale po rozmyśle, okazał się niebezpieczniejszym od dębu sąsiadem.
Ciemierzyca następnego lata uschła ze strachu, nie zostawując po sobie potomstwa, a łopuch godząc się z przeznaczeniem wegetował skromnie na uboczu.
Pierwsze kroki naszego bohatera, który tak szczęśliwie uniknął niebezpieczeństwa, były jednak dosyć trudne: posadę na ziemi miał do czasu jaką taką, gdyż stary pień go protegował, ale trudno było przewidzieć co w górze spotka.
Samo spojrzenie ku niebu przerażało...
Wprawdzie świeciło tamtędy kiedy niekiedy słońce i lazur się pokazywał, ale sploty gałęzi różnych a w ogóle nieprzyjaźnych były zastraszające. Gdzienie-
Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.