soło na świecie, uczuł wprędce, że prześladowani garnąć się do siebie powinni, i zbliżył się do tej sąsiadki, wdzięcznie nań, jako na pierwszego przyjaciela spoglądającej. Jakkolwiek ciężko im było się zrozumieć, bo całkiem różnemi mówili językami, wszakże w końcu utworzyli sobie mowę właściwą, iglasto-liściowatą, z której choć się las śmiał, oni nią nocami rozmawiali.
Nie wiem czy wszystkim wiadomo, że drzewa także mowę swoją mają, a ruch ich liści i głos który wydają, służy za jeden sposób porozumienia, gdy zapach jest drugim i daleko używańszym, bo dalej i pewniej sięgającym. Ztąd to młode rośliny, jak zwyczajnie krzykliwe dzieci, daleko silniejszym obdarzone są zapachem. Sośnina była z powodu przecierpianych kolei charakteru łagodnego i przyjacielska, pierwsze więc zbliżenie się ku sobie dąbczaka przyjęła grzecznie i nie wahała się bronić go od napaści zielsk szkodliwych, o ile sięgnąć mogła...