Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/048

Ta strona została uwierzytelniona.

Od dziadów i pradziadów, Rogalowie owi byli niesłychanej zacności ludzie; bawili się zrazu, jak to dawniej zwano, rycerskiem rzemiosłem, potem jakoś je zarzucili, i nie wiem skutkiem jakich zmian, więcej już urzędowali, sejmikowali i w powiecie rej wodzili.
Ostatni z nich, który chodził w kontuszu, jeszcze szablę u boku nosił dla proporcji, ale jej już nigdy nie używał i tak mu do pochwy przyrosła, że gdy jej później w niewinnym celu oczyszczenia ze rdzy kredą dostać chciano, kuchta z chłopcem od kredensu we dwóch rwali, jeden za rękojeść, drugi za rapcie, i rączka tylko została w ręku kredencerza, a głównia na wieki w pochwach zastrzęgła.
Życie na wsi szło niezmiernie regularnie, spokojnie, porządnie, trybem jeszcze prastarym, uczciwie, poważnie, cicho, ale że samemi staremi posilało się pierwiastkami, nowych nie przyjmując, powoli stygło i biedniało. Pradziad panów Rogalów jeszcze, choć nie był konfederatem Barskim, głośno się popisywał pokrewieństwem z konfederatami i mówił, że jeździł na Węgry w poselstwie do rozproszonych... Dziad już na Grodzieński Sejm 1793 roku został posłem wprawdzie, ale na nim podpisywał co wypadło, nie wdając się w głęboki rozbiór rzeczy i powrócił do domu mocno przekonany, że nic nie pozostaje dalej jeno siać, żąć, Boga chwalić i cicho w kącie siedzieć... Był on później podkomorzym powiatowym i wsławił się obiadami raz w rok dawanymi w dzień swoich imienin, pod koniec których regularnie, wspominając stare czasy, wzdychano, płakano, kończono kielichem — kochajmy się! i rozjeżdżano do domów, w przekonaniu, że się coś ważnego dla kraju dokonało, powtarzając z wewnętrznem uspokojeniem:
— Jakoś to będzie!
Podkomorzy ów miał aż trzech synów: ci wszyscy poszli gospodarzyć i zajmować się rolą, a później rzeczy publicznej służyli w powiecie, jeden jako chorąży bez chorągwi, drugi jako prezes sądu, który nie sądził, trzeci jako marszałek, któremu inni marszałkowali w domu i kancelarji.