Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczy; rozprawiali o wszystkiem o czem było potrzeba, sądzili nawet o czem nie koniecznie trzeba sądzić, a ojciec wraz z niemi najpewniejszy był, że uzdolnieni są zająć choćby najwyższe w świecie stanowisko: Szlachcic, według jego teorji, znowu darem Bożym, intuitive, ma to sobie dane, czego inni mozolnie uczyć się i nabywać muszą.
Może to być wszelako trochę prawdą, gdyż codzień widzimy paniczów, którzy z najosobliwszą śmiałością porywają się do prawodawstwa, na urzędy, do spełniania wszelkich obowiązków, choć niby nic się nie uczyli i nie umieją, zapewne ufni w tę siłę łaski, że im Pan Bóg, opiekujący się szczególniej stanem szlacheckim, głupstwa zrobić nie da.
Rzuciwszy więc wcześnie książki, któreby ich obałamucić tylko mogły, bo wszystko złe pochodzi z tych nieszczęsnych książek, oba marszałkowicze poczęli życie praktyczne, nie wiele zajmując się gospodarstwem, którem ojciec kierował, ale za to usilnie oddając się nauce żywota, badaniu serc ludzkich i piersi niewieścich, a wypróbowywaniu ile żołądek napoju i pokarmu, nie narażając się na niestrawność, strzymać może.
Starszy okazał nadzwyczajne zdolności do myślistwa, młodszy do frymarku końmi, tak, że choć ojciec niewiele im grosza dawał, pierwszy ze skórek lisich, drugi z nieustającego handlu czwórką koni coraz inną, umieli się wcale nie źle utrzymywać. Złośliwi wprawdzie powiadali, że oba grali w karty śmiało i szczęśliwie, ale nie sądzę, żeby to im wiele mogło dopomódz.
W czasach, w których się historja naszego bohatera poczyna, we dworze, oprócz starego bardzo marszałka, który pod piecem fajkę palił, żyli owi dwaj panicze, już dobrze pod wąsem i brodaci, córka, panna Adelaida, której się dotąd nie trafił żaden wielbiciel na serjo, mimo że wiedziano o pięćdziesięciu tysiącach, które po najdłuższem życiu ojca obiecywano, i kilku ubogich krewnych, zajmujących obowiązki koniuszych, leśniczych, rządzców i t. p.
Życie na wsi pracowitej a cacnej szlachty, jest