wyjeżdżali z domu, ocierali się o ludzi i przez nich do starego dworu w Dębinie przychodziły wiadomości ze świata oddaleńszego, które też przynosił niekiedy arendarz, czasem ekonom. Stary Rogala był dosyć ciekawy i rad pasł się nowinką, którą mógł parę dni przeżuwać.
— Historje na Wschodzie — mawiał posłyszawszy od Icka, że trzy tysiące okrętów angielskich przypłynęło do Konstantynopola — co to za komplikacja!... gdyby tego... ale nie, owszem jeszcze... rozumiesz! ważny wypadek! jeżeli zajmą... kwestja... jeżeli nie... kwestja; jeżeli tego, to ten, a nie inaczej! rozumiesz?..
Każdy, naturalnie, odpowiadał że rozumie, żeby ciemniejszego jeszcze nie wywołać tłómaczenia.
Kto właściwie rządził sprawami majątku w Dębinie i myślał o przyszłości, odkryć nie było można; kluczyki od kasy były przy marszałku, a ten w trudnych razach powtarzał more antiquo — jakoś to będzie. — Synowie spuszczali się na ojca, ojciec dużo na jakoś. Gospodarstwem wielowładnie rządził ekonom dawnego kroju, wąsaty i przy batogu zawsze; apteczką i kuchnią panna Adelaida, lasami pan Wincenty, stajnią pan Jakób, a wszystkim razem chyba Pan Bóg. Nie szło to ani zbyt źle, ani nadto dobrze, czasem, przypadkiem rodziło siano rozmaicie, trafiało się że i pośladkami; sprzedawano żydkom gdy nacisnęła potrzeba, robiono maleńkie dłużki i tak się sobie ciągnęło z dnia na dzień, aby dalej do końca, aby dzień do wieczora...
Ludziom wiejskim nazbyt źle nie było: ekonom, chcąc ich mieć po sobie, folgował, pan utrzymywał że z nich skóry drzeć nie należy, bo i to są ludzie (z czego widać, że nie bardzo nad ich stanem i położeniem się zastanawiał) — panicze mieli swoich faworytów i ulubienice we wsi, słowem, nie stękano tam bardzo — ale przykład zawsze jest zaraźliwy.
Że we dworze nie bardzo myślano o przyszłości i nie troskano się o jutro, we wsi też także mało kto pracował, opuszczali się i wieśniacy.
W karczmie szedł szynk doskonale, wódka rozprze-
Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/054
Ta strona została uwierzytelniona.