roznosiły daleko, a cisza oblewała nadzwyczajnym urokiem.
Sachar też nie grywał jak inni do tańca, ale czego wyśpiewać nie mógł, to sobie na skrzypeczce wybierał, a znać mu tam w duszy grało smutnie, bo piosnki jego wszystkie nie były wesołe. Nauczyć się ich nie mógł od nikogo, bo podobnych nikt na wsi nie umiał, nikt nie znał w okolicy, ale każdy znać człowiek przychodzi na świat z pieśnią jakąś. Tylko jeden ją wyśpiewa, drugi wypowie, trzeci wygra, a w innym zamrze ona na wieki wieków, nie mogąc się z niego wydobyć.
Sacharowi dziwną grało w piersi tęsknicą a gdy począł pieśń swoją, kto słuchał jej zadumać się i nie wiedząc czego, aż czasem zapłakać musiał. On sam nieraz miał łzy w oczach i na skrzypeczce... a co ich tam być musiało w duszy!!!
Jednego lata... w dni gorące lipcowe, nad wieczorem, panna Adelaida z towarzyszkami dwoma wyszła ze dworu na przechadzkę. W drodze namyśliły się iść do kąpieli powoli, o zachodzie dostały się na łąkę do ruczaju. Z dala już doszedł ich jakby śpiew oddalony, a tak miły i rzewny, że panience na westchnienie się zebrało... bliżej podszedłszy, poznały, że ktoś na wzgórzu grał na skrzypcach. I stanęły i słuchały długo, długo, aż wreszcie chłopak dokończył żałobnej piosenki i ustał. Panna Adelaida łzy miała na oczach. Oglądały się bacznie dokoła, żeby dojść kto tak pięknie a dziwnie przygrywał wśród lasu, ale nie postrzegły nikogo. Domyślić się wprawdzie było łatwo, że wieśniak grać musiał, bo pieśń nie była uczona, ani wędrowna i obca, ale choć nowa, niby kwiat z gruntu rodzinnego, wyrosła z piersi przebolałej i czułeś że swoja.
Ale wprędce wiatr rozniósł dźwięki ostatnie i uciszyło się w lesie, a Sachar rzuciwszy skrzypkę podparł się łokciami i zadumał wpatrzywszy w dolinę. Nie widać go było zdaleka, ale on zobaczył niepostrzeżony z wysoka przybywających do ruczaju.
I pierwszy raz w życiu przypatrzył się naówczas
Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.