się uspokoi i naszych oddadzą, powrócisz...
Potrzeba było uchodzić. Sachar nie miał ochoty ni siły, przywykły do wioski i maleńkiego kółka, w którym się obracał, myślał, jak sobie pocznie na szerszym świecie, gdzie pójdzie, nawet jak ukryć się potrafi!
Matka ściskała go, przytrzymywała i odpychała razem, pędząc w las, żeby go kto nie zobaczył, przyspieszając odejście i nie mogąc rozstać się z jedynakiem, a prosząc by uchodził i przestrzegając, żeby nie odbiegł daleko.
Szeptem niewyraźnym pożegnała go biedna i uszła oglądając się za nim, a Sachar został, nie wiedząc, dokąd się zwrócić, instynkt zwierzęcia gnanego wpędził go do lasu. Nagle przyszło mu na myśl oddalenie od Dębina, nieznani a straszni ludzie, niewola, praca, przymus... i przerażony począł coraz żywiej uciekać, pędząc ku znajomej polance.
Im konieczniejszą widział ucieczkę, tem srożej bolało go serce za domem, ojcem, siostrami, nawet psem, swobodnie i wygodnie wylegającym się na przyźbie. Cały uznojony i niepokoju pełen przybiegł na Pakułowszczyznę i padł spocząć pod dębczakiem na ziemi.
Dotąd dlań życie szło smutno i jednostajnie, ale nie grożąc mu zmianą, która do gorszego prowadzić mogła — nagle widział się zastraszony nową jakąś dla siebie przyszłością przerażającą i poczuł, że spotkać się może z większemi boleściami nad te, których doznał w życiu. Ale zarazem zaświeciła mu błyskawicą myśl, która już nawiedzała go czasem... polecieć w świat! spróbować szczęścia, wyrwać się z chaty, która go przykutym trzymała... posłyszeć inną mowę, zobaczyć nowych ludzi.
I serce go ciągnęło nazad ku wiosce, a głowa i mary naprzód popychały...
— Uciekać! zostać! — powtarzał — no to uciekać i bywajcie mi zdrowi... w świat! a co będzie, to będzie! Nie jeden chodził i powrócił, czyżbym ja miał być nieszczęśliwszym od innych? Niech i ja białego skosztuję chleba i biały świat zobaczę!
Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/064
Ta strona została uwierzytelniona.