Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/076

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY.
Niewiedzieć dla czego o Sacharze.

Zgodzicie się na to, kochani czytelnicy, że nim kołek nasz ostatecznie obuchem w łeb dostanie i wbity w ziemię, pocznie pokutę za wesołe młodości lata, należy nam wejrzeć co się dzieje z Sacharem, i gdzie go oczy poniosły w jego wędrówce bez celu.
Szedł tedy naprzód lasami długo za jakąś drożyną, która go wiodła sam nie wiedział dokąd i nią nad wieczór, ze ściśnionym sercem dobił się gościńca wielkiego.
Tu mu serca przybyło, gdy usłyszał głosy ludzi, gwar weselszy i skrzyp wozów wieśniaczych długiemi sznury ciągnących ze zbożem ku spławnej rzece... Gościniec był pełen podróżnych, a tuż obok drogi, obozem położyli się spocząć i konie pokarmić, bracia pracowici, którym Sachar pierwszy objawił nowinę co go z domu wygnała...
Wypocząwszy z niemi i rozłamawszy kawał suchego chleba, chłopak posunął się dalej, a że wieczór był piękny i powietrze miłe i nogi jeszcze nie znużone, szedł gdyby na przechadzkę... minąwszy pola znowu droga wsunęła się w głębią lasów i szum drzew starych zaśpiewał mu pieśń znajomą... Tęsknota za wioską i drzew rozhowory zmusiły go siąść nad drogą, podumać i posłuchać co też lasy gadają wieczorem, czy to samo co w Dębinie?
Spojrzał na swoją skrzypkę i niepohamowana wzięła go chętka zagrać sobie i borom... dobył więc z torebki swą muzykę i z początku brzdąkał, potem na dobre począł rzępolić jakąś śpiewkę tęskną...
A wziąwszy się do tego, tak dobrze o świecie za-