Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/078

Ta strona została uwierzytelniona.

Tłukł się tedy z kata w kąt po jarmarczkach, po zjazdach i musiał niemal żebrać, żeby go kto posłuchał... chleb ów gorzki pożywał posypany popiołem upokorzenia, ale za wszystko mu płaciła ta muzyka, którą kochał. Nieraz gdy grał łzy grochem sypały się na drewno, które niemal jęczało... i rzadko nawet poczciwa dłoń i serdeczne słowo pocieszyły biedaka... Świat potrzebuje błyskotek i szumu by oczy obrócił i do zapału się zebrał; ubogi, nie młody, nie znany skrzypek nasz, nie miał ani afiszów z drugiego końca świata, ani włosów w pukle zwiniętych, ani imienia, twarzy, ani zagranicznych rekomendacyj... mógł grać jak Paganini, niktby go nie słuchał. Często też za kawałek chleba rzępolił do tańca machinalnie, jak nakręcony pozytywek i na wesele cudze patrząc, duszę zziębłą rozgrzewał.
I jechał tak sobie po świecie, od dworu do dworu, od miasteczka do miasteczka, jak dawni ślepi lirnicy, niosąc piosenkę ubogą... A przyjmowano go różnie — chętnie, wzgardliwie, dumnie, i częściej tłum prosty go pojął, niż wybredniejszy światek, któremu w muzyce nie dźwięku ale sławy potrzeba co by go zalecała... jak na butelce szampana kartki fabrykanta, choćby w środku była lura... I widząc go w lichej surducinie, której guzika brakło często, nikt się nie przyznawał, że gra go rozczuliła i trafiła do duszy...
Chłopek i grajek dobrze się z sobą zrozumieli i pokochali prędko... a nie wiem już jak uradzili do większego dostać się miasta... Biedny skrzypiciel wciąż marzył o sławie, dobijał się uznania, a miał tam jakieś listy do wielkich ludzi i pełne kieszenie nadziei, wziął z sobą Sachara... Na rogatce chłopek przeszedł piechotą i tak się dostali do stolicy...
Trudno opisać jak biedak progi zbijał, prosząc u ludzi o ucho łaskawe, jak wszędzie spotykał silniejszych od siebie, co go popychali, jak pokornie im ustępował i na kawałek chleba pracował uciśnięty... Wolnemi chwilami uczył jeszcze Sachara, który żywo chwytał i pojmował, a wieczorami oba stękali nad