Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

różnie co z nim dwór zrobi, ale sama gromada wnosiła, że włóczęgę, który się już nie przydał na nic w polu, należało oddać do wojska.
Właśnie to najgroźniejszem było dla Sachara, który odwykł od posłuszeństwa, długo sam sobie będąc panem i przyzwyczaił się do wygódek i wolał grać na skrzypcach niżeli bronią robić...
Przy wieczerzy przyszedł ekonom z raportem dziennym do dworu i doniósł o powrocie Sachara... Sama pani wotowała naprzód aby go dla przykładu ukarać, ale ta pierwsza mocja upadła za wstawieniem się samego ekonoma, któremu już pół kopy jaj, kurę czarną i ręcznik zaniesiono o mroku. Następnie rozkazano przywołać ojca, a Chariton, czekający na folwarku, zjawił się z pokłonem w progu sali, gdzie los człowieka miał się rozstrzygać...
Sam pan już był zasiadł pod piecem, pani chodziła żywo, panna Adelaida ukryta w kątku, zabierała się być adwokatem nieszczęśliwego, ekonom niby instygator z insigniami władzy przy drzwiach...
Chariton wszedł pomięszany i drżący, nizko i bardzo nizko skłonił się czapką do ziemi...
— A co, jest ptaszek? — spytał Rogala...
— Jaśnie panie — odparł po namyśle wieśniak — w sercu państwa nasza nadzieja, że mu przebaczycie... chłopak zawsze nie spełna miał rozumu... i teraz nie lepiej powrócił.
— Cóż on tam robił? — przecież czemś na życie sobie zarabiać musiał — odezwała się pani...
— Na skrzypeczce grał — rzekł Chariton — takie to nieszczęśliwe u niego przywyknienie... nic nie robił jeno grał, ta i teraz...
— A to musi grać nieźle? — zawołał pan.
— Chłop! na skrzypcach! — przerwała śmiejąc się Dorota — to coś osobliwego... doprawdy jestem ciekawa...
— Skocz mój Kubasiński — krzyknął pan Rogala usłyszawszy żądanie pani — przyprowadź go tu ze skrzypcami... słyszysz?