Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

nie bardzo tam lubiono, rozumie się że i pannie Natalii nie zbyt było dobrze. Więc pani i sługa tęskniły razem, skarżyły się sobie i czasem płakały po cichu w dwóch ciasnych pokoikach, które im na tyle dworu wyznaczono, pod pozorem że tam było bardzo zaciszno... Wprawdzie piękność Natalki jednała jej przyjaciół rodzaju męzkiego i sam pan Wincenty lubił ją głaskać pod brodę, ale dziewczę było niezmiernie dzikie, pierzchliwe i tak dumne, że przystąpić do siebie nawet Rogali nie dozwalało. Ztąd znowu niechęci wiele. Natalka równie obawiając się przyjaciół i niechętnych, dnie spędzała w pokoiku nad krosnami, a na krosnach tych często leżała wykradziona od pani książka...
Już tedy znacie tyle moją heroinę, że reszty gotowiście się domyśleć. Z okna jej pokoiku widok był na ogród... często tamtędy smutny Sachar przechodził, często skrzypce jego słychać było w pokoiku pani i izdebce służącej.
Potem się jakoś oko w oko spotkali parę razy, ale biedny chłopak ani śmiał zatrzymać się przy pannie Natalii... Dosyć, że ona sama pierwsza musiała przemówić do niego, co ją nie małego kosztowało rumieńca...
I jakoś się poznali, i nie wiem, jak zbliżyli, i bardzo naturalnie zrozumieli...
Ale ledwie się to stało a Sachar zamarzył, że i onby żyć mógł jak drudzy, we dworze szeptać poczęto i przedrwiwać okrutnie, mówiąc jakoby się panna Natalia zakochała w grajku.
Skrzypek uchodził za warjata, jakoś to było nieprzyjemnie i stosunki się zerwały, a Sachar nic się temu nie dziwił, tylko go to zabolało... Ale przywykły cierpieć, nie wydał się ani smutniejszym, ani głupszym, jak to się innym wydarza.
Ludzie zagadali, popatrzali i przestali, aż znowu jakoś panna Natalia spotkała się z Sacharem, a że nikogo nie było we dworze, a chłopiec kredensowy używał wczasu i spał znakomicie chrapiąc, na przydłuższą zabrało się rozmowę...
Darujcie mi czytelnicy, że tak nizkiego pochodzenia