Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

częstuję was kochankiem i kochanką, ale przytrudno dziś o innych. Jeśli się kto jeszcze naiwnie kocha i namiętnie przywiązuje, to chyba prości i niezepsuci.
W naszym świecie, sami popatrzcie, czy może się kto z tych młodzieńców zakochać, która z tych panien dać rozmiłować? A nuż ona nie ma tyle posagu, a dusza narzeczonego obciążona bankowym długiem? Możnaż się kochać bez pewności wioski lub kapitału? Godziż się żenić na łaskę Bożą, nie mając zawczasu obrachowanej strawy do trzeciego pokolenia? My albo rozpustujemy, albo mamy fantazyjki skrzydlate, ale żebyśmy mieli się kochać, to się nie pokaże po nas.
Kochają się jeszcze tylko ubodzy, którzy rachunku nie znając, w Pana Boga wierzą i pracy się nie boją.
Żeby zaś owa miłość dwojga prostych ludzi miała być gorszego gatunku od Abeillarda i Heloizy, od Hero i Leandra, nawet od Romea i Julietty, jakoś mi pojąć trudno. Być może, iż się inaczej i prościej wyraża; ale te cudne rozmowy dwojga kochanków przy świetle księżyca, które my dla was układamy w ciepłym pokoju, po dobrym obiedzie, miałyż kiedy miejsce na świecie? Z równem nieprawdopodobieństwem można je bezpiecznie włożyć w usta Sachara i Natalki, jak Artura i Heleny... Ci co się kochają a mocno i serdecznie, mówią nie wiele; najwięcej ci, którym chodzi o to aby miłość jakiej nie czują pokazać. Zamiast rozmowy jest tam szept jakiś cichy, zamiast zaklęć wejrzenie służy, zamiast monologów ręki ściśnienie... ruch każdy wówczas wymowny, a usta ukochanej istoty na wargach kochanka najszczytniejszą poezję śpiewają... i pieśń pocałunku jest jedynym dytyrambem uczucia.
Nie powtórzę wam ani pierwszej, ani ostatniej rozmowy dwojga tych sierot, które uczuły ku sobie miłość z jakiej my cywilizowańsi śmiejemy się głośno, której zazdrościm po cichu... miłość starych czasów jeszcze, jakiej na świecie już nie ma...
I przyszło do tego niewiedzieć jak, rozwinęło się to powoli, a gdy oboje zajrzeli w serca swoje, przelękli się i rozpłakali...