Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

do których nas Bóg stworzył, będziemy pracować i trud nas nie zastraszy, a błogosławić was całe życie przy każdej nie zapomnim modlitwie!
— Moje dziecko... ależ to nie zależy odemnie! I popłakały się obie.
— Czekajmy cierpliwie — mówił Sachar — Bóg łaskaw... ludzie się zlitują, a jeśli nam bronić będą szczęścia, ucieczem ztąd za morza; wszędzie zarobić można na chleba kawałek i powietrza nam płacić nie każą... ja na ciebie zapracuję...
Natalia popłakała i usiadła do krosienek i czekali...
Rok minął i drugi, a we dworze nic się nie zmieniło; do pięknej Natalki wciąż szli z ofiarami zakochani wielbiciele i odchodzili bez nadziei... co wieczora spotykali się z Sacharem, uścisnęli ręce i rozstawali smutni. Jeden nareszcie z natarczywych pretendentów o jej rękę, wyrobił sobie opiekę pani Doroty, która go obiecała ożenić.
Nie wzięła się do tego jednak jak z razu, siłą i rozkazem, ale z przebiegłością niewiasty, która zna serce ludzkie. I zbliżyła się do Natalki przyjaźniej, poufalej, zaczynając od ogólnych wyrazów o losie i świecie, a kończąc na teorji miłości ludzkiej, która kwitnie od lat 15 do 20 tylko...
Zimny rozsądek, powoli i chłodno stający przeciwko uczuciu ze swym stalowym orężem, jeżeli w pierwszej chwili pobity nie zostanie, zawsze ma wielkie prawdopodobieństwo wygranej. W doraźnem starciu uczucie bierze często górę, ale rozum jest jak piechota, która murem stojąc odeprze nacisk harcującej jazdy...
Pani Rogalina wciąż powtarzała pięknej Natalce:
— Moja droga, z twoją twarzyczką i wychowaniem, które winnaś swej pani, możesz, jak na siebie, zrobić prawdziwie dobrą partię... szkoda mi że się upierasz... Życie to nie jeden wieczór wiosenny spędzony u boku ulubionego... to podróż, potrzebująca towarzysza pewnego i z sakwą zapaśną...
Potem wracając znowu do tego przedmiotu, mówiła jeszcze...