Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY.
Historja płotu, zdrada chmielu, upadek i niespodziana metamorfoza ostatnia.

Ale gdzież historia kołka? — spytacie — właśnie też do niej powracamy, chwila cierpliwości.
Już wiemy jak go chmiel oplótł pod pozorem przyjaźni jak na czystej korze dąbczaka złowrogie zjawiły się plamki... to były pierwsze groźby przyszłości. Nasz kołek stał jeszcze mocno i uparcie, a tymczasem chmiel bujał po nad nim w towarzystwie powojów i perestupów; tak dobrze okrył płot cały, tak się na nim uwiesił, że słabsze kije leszczynowe i osikowe, którym już końce podgniwać zaczęły, ciężaru tych coraz cisnących się gości wytrzymać nie mogły.
Jeden czy dwa koły od spodu się obłamały, ugięły, pochyliły, chmiel przewalił się całą siłą w tę stronę, i najwytrzymalsze podpory tej budowy uczuły, że im długo ustać nie będzie podobna. Dąbczak jeszcze się opierał jak mógł, gdy nadeszła burza i jednym zamachem obaliła cały płot na ziemię. Runęły wprawdzie z nim i chmiele i pasożyty, co osłabienia jego były przyczyną, ale niewiele ich to kosztowało, bo mogły na nowo od korzeni puścić. Nazajutrz trzoda powracająca z pola, dziwną obdarzona pamięcią, przypomniawszy zapewne starą w płocie dziurę, którą do sadu wchodzić przywykła, wtargnęła całym zastępem...
Ale co jej bezkarnie uchodziło za czasów starego marszałka, to teraz, pod rządami nowej pani Rogalinej, dozwolonem być nie mogło: wnet zbiegli się pastuchy z biczami, ludzie z folwarku z kołkami, furmani ze stajni, i co żyło we dworze jęło się bydło wyganiać. A że wiele narobili hałasu około tej sprawy, dowie-