Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.
Na zgon poezyi.[1]




Nie! nie umarła, jak to próżnie głoszą,
Ta jasnych krain pani i królowa,
Co serca ludzkie napawa rozkoszą;
Żaden ją grabarz pod ziemię nie schowa,
Nie stłumi natchnień, które pierś jej wznoszą,
Nie skazi wdzięku cudownego słowa:
Bo nim ją w piasku mogilnym pogrzebie,
Już z nową jutrznią zabłyśnie na niebie.

Ci, którzy mówią ciągle o jej zgonie,
Czyliż nie wiedzą, że ma żywot wieczny
W piersiach ludzkości i w natury łonie?
Że się odnawia w jasności słonecznéj,
W ogniu młodości, co wieczyście płonie.
..................)
I czarodziejsko w jeden węzeł splata
Marzenia ludzi z pięknościami świata?


  1. Wiersza tego niema w żadnem z dotychczasowych wydań (S. K.).