Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

Czy pomnisz dzień ten omamień bez trwogi,
W którym miłości rzuciłaś mi słowo?
A jam ci światy chciał rzucić pod nogi
I innem życiem natchnąć je nanowo,
Bom się tak uczuł wielki, dumny, silny,
Że chciałem nawet wskrzesić świat mogilny...

Jeżeli pomnisz dzień ten i wyrazy,
Które się lały wezbranym potokiem,
Wiedz, że wciąż do tej zielonej oazy
Wybiegam sercem i myślą i wzrokiem;
U tego źródła, co tak żywo bije,
Jak gołąb pióra obmywam i piję...

A gdy się zdrojem tych wspomnień odświeżę,
A gdy upoję miłości tej wonią,
Znowu zaczynam kochać i znów wierzę,
Że zdołam jeszcze wzlecieć w niebo po nią,
I zapominam com cierpiał i przeżył,
Bylebym jeszcze chwilę dłużej wierzył.

I zapominam, że mi już nie wolno
Powrócić w przeszłość jasną i szczęśliwą;
Że muszę naprzód drogą iść mozolną,
I snuć z swej piersi pajęcze przędziwo:
Więc, na to wszystko niepomny przez chwilę,
Chcę przybrać skrzydła i barwy motyle.