Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.
W cichej przystani.




Kiedy już umrę, każ mi, matko miła,
Włożyć do trumny białe ślubne szaty:
Będę o cichych zaślubinach śniła,
Ubrana w mirtu i pomarańcz kwiaty.
Niech śmierć mi wdzięku marzeń nie umniejsza...
W marzeniach serca leży dziwna siła:
Od saméj śmierci miłość jest silniejsza!

Nie wiem dlaczego, lecz w ostatniej chwili
Inaczéj patrzę na życia koleje:
Serce już losom oprzeć się nie sili,
Przebyta boleść cichnie i maleje,
I wszystko znika nakształt snu przykrego,
Który blask dzienny na zawsze rozwieje,
Choć w oczach pełno jeszcze łez od niego.