Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

„Czy też zwykła bierność, brak oporu,
Ślepy nałóg, ślepe posłuszeństwo?
Jakieś widmo tęczowe honoru,
Co zasłania dzikie okrucieństwo?
Może wszystko, może wszystko razem
Pchało naprzód te zastępy zbrojne,
Co zmiecione ogniem i żelazem
Leżą spokojne.

„Biedna ludzkość! — Wieluż z nich wiedziało
Jaką przyszłość toruje i komu?
Czy śmierć będzie ich klątwą, czy chwałą?
Kto skorzysta z klęski lub pogromu?
Czy nad nocą ich własnej zagłady
Nowe ducha zabłyśnie świtanie?
Czy się raczéj nie zalęgną gady
W otwartej ranie?

„Ten, kto może ginąć z pełną wiarą,
Że umiera za ludu swobody,
Że krwi swojéj serdecznéj ofiarą
Zbawi w więzach jęczące narody,
Że ojczyźnie cierpiącej otworzy
Nowe drogi szczęścia i spokoju —
Ten usypia jako sługa boży
Po krwawym znoju.