Ta strona została uwierzytelniona.
Z przepaści ciemne widmo wstało...
I na urwisku stromem
Wędrowca w drodze zatrzymało
Bezkształtnym swym ogromem.
Przyszło go trwożyć groźną mocą,
Co ludzkie serca gnębi:
Unicestwienia głuchą i[1] nocą,
Próżnią bezdennej głębi.
I zasłoniwszy błękit, rzecze:
„Nic ciebie nie ocali;
„Z tego rozdroża, o człowiecze,
„Już niema wyjścia daléj!
„Próżno, na przekór twardym losom,
„Zmierzałeś wciąż do szczytu,
„I próżno chciałeś kraść niebiosom
„Zagadkę swego bytu.
- ↑ Błąd w druku; zbędne i — zarazem dla znaczenia, jak i ilości sylab w wersie.