Strona:Początek świata pracy 10.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

złomne i wiekuistej godne czci wrota swobody — Verdun, — godząc w bezcenne piękno katedry Reims i w przecudne mury świętego Marka. Kiedy w obliczu oczywistości tej najcięższej z ofiar polskich na ołtarzu niemieckiego barbarzyństwa, w radzie miejskiej Poznania Dr. Karwowski postawił wniosek, ażeby dzieciom polskim dozwolono mówić pomiędzy sobą językiem ich rodziców w godzinach pozawykładowych szkoły, — nie tylko odtrącono ten wniosek, ale dodano z naciskiem, iż „nigdy tego nie będzie na tej ziemi“.
Niewiele upłynęło czasu, a oto nikczemny pyszałek i gaduła, Wilhelm Drugi, żołnierz bez honoru, monarcha bez sumienia, który swój lud zdziesiątkował, storturował i zepchnął w przepaść hańby, uszedł z pośrodka własnych wojsk, z ziemi swej i z granic swego państwa, a w jego zamkach, siedlisku zrabowanej słowianom potęgi, zbuntowany źołnierz rozkazuje. Cesarski jego orzeł zrzucony jest z wieży wysokiej, a nad tronem jego czerwony sztandar powiewa. Państwo, zlepione siłą, która ważyła się iść i głosić bezczelnie, iż idzie przed prawem, rozpada się w gruzy, a lud błaga na kolanach o współczucie zwycięzcy.
Niedawny jest ten czas, kiedy Franciszek Józef Pierwszy „wydobył miecz“ na małą Serbię, „albowiem wszystko przewidział“. Nie przewidział tego jednego, iż następca jego zostanie sam jeden wśród swych „ukochanych ludów“, błazeński fircyk, którego wyprą się nie tylko wszyscy wielojęzyczni poddani, lecz właśni jego niemieccy rodacy. Morze wylanej ludzkiej krwi, powiew zarazy, głód, zniszczenie wszystkiego, cokolwiek w ciągu lat dźwignęła praca człowieka, — oto rezultat, jakiego nie przewidział był stary obłudnik i egoista, zamaskowany despota, którego „apostolskie“ rządy pozwalały wywieszać i wytępić pół Serbii, rzucić w grób pół Bośnii, a połowę „Galicyi“ zastawić taką ilością szubienic, iż zaiste, stary oprawca Wilna, „Wieszatiel“, zakryłby z trwogi przed tym widokiem krwawemi dłońmi oblicze. Jeżeli kiedy rodzaj ludzki patrzał oczyma żywemi w oblicze Boga żywego, to stanie się to za tych dni. Prawica wiekuistej wszechmocy i nieomylnej sprawiedliwości, zepchnęła z krzeseł potęgi kłamstwo cesarzów, a korony ich rzuciła pod stopy uciemiężonych. Jakgdyby na głos trąby archanioła runęły mury tyranii, które od wieku i, zdawało się, na wieki, zastawiły wolność na ziemi.