Strona:Początek świata pracy 15.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

nialnej książce George’a Sorcla p. t. Réfléxions sur la violence, w książce Dufoura p. t. Syndycalisme i olbrzymiej literaturze agitacyjnej. Ta najbardziej nowoczesna, najskrajniejsza i najprostsza metoda organizowania życia publicznego, która znalazła olbrzymi posłuch wśród proletaryatu Francyi, Anglii, Włoch, Hiszpanii, a oddziałała bardzo wydatnie na tak zwanych socyalistów niezależnych w Niemczech, domaga się choć pobieżnego tutaj potrącenia i wykładu. Polega ona głównie na wytwarzaniu autonomicznego, niezależnego życia różnorakich związków zawodowych, czysto robotniczych, które winny powoływać do życia główny instytut pracy.
Gdy dziecko przyjdzie na świat w robotniczem stadle, nim czas naturalny upłynie, musi położnica wstawać do roboty. Noworodka wykarmia smoczek z rozcieńczonem mlekiem, mniej lub więcej fałszowanem. Kto fałszuje to mleko i inne płyny odżywcze? Robotnik. W czyim interesie to czyni? Czy w swoim? Nie. W interesie jakiegoś właściciela, przekupnia, dorobkiewicza. Skoro dziecko podrośnie i zamiast flaszki z mlekiem, smokcze cukierek, zabarwiony na czerwono, niebiesko, zielono, poma. rańczowo, wysysa wraz z sacharyną rozmaite trujące chemikaliaKtóż sfabrykował tę ohydną truciznę? Robotnik dla zysku jakiegoś dorobkiewicza, przemysłowca, złodzieja. Gdy z dziecka młokos wyrośnie, idzie w niedzielę do jadłodajni, żeby się zabawić, spuścić korony, czy ruble, zapracowane w jakimś warsztacie, czy pracy, przy jakiejś robocie w ciągu tygodnia. Funduje sobie jakiś specyał, jakiś ersatz, namiastkę jakiejś potrawy, lub jakiegoś napoju. Robotnicy to przecie przyrządzają dla swych współbraci chleb z domieszkami trującemi, nie do strawienia przez ludzki żołądek, z końskim bobem, dzikiemi kasztanami, lipową mąką i mnóstwem innych niedocieczonych składników, równie strawnych jak tamte. Oni to fabrykują kawę z krochmalu, cykoryę z żołędzi, konfitury z glukozy, smażą ciastka na waselinie, robią miód z miękiszu kasztanów, likiery z odwaru jarzębiny, preparują masło z łoju, sery z tłuszczów i kredy, ocet zaprawiają siarką, soki „owocowe“ przyrządzają w ten sposób, że w nich niema ani jednej cząsteczki, ani kropli owocu. Robotnicy sporządzają i podają w restauracyach potrawy z mięsa zgniłego, zepsutego, albo z tuberkulozą, w zaprawach octowych z kwasem siarczanym, w sosach i marynatach dyabelskich. Oni to na zlecenie pryncypałów wycierają