Strona:Początek świata pracy 34.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rach Dakoty, Montany i Nebraski w taki właśnie sposób i zgodzie to jest z ich naturą. A zresztą — w ciągu kilku wieków ciemnej pańszczyźnianej nocy wszyscy chłopi polscy pracowali w taki właśnie komunistyczno-wielkofolwarczny sposób z tą tylko drobną różnicą, iż wówczas „pan“ brał dla siebie zysk z ich pracy, a obecnie ów zysk pobierać będą oni sami dla siebie, — sami również zeń wydzielając część potrzebną na szkoły, teatry, muzea, instytucye kształcące i rozrywkowo.
Organizatorem nowoczesnego życia mas pracujących w Połsce będzie Rząd Polski, wyłoniony z Sejmu. Sejm, wielkie laboratoryum ustaw, gdzie jawnie i swobodnie ścierać się będą wszelkie czynniki życia społecznego, zawrze w sobie przedstawicieli stronnictw i partyi, tych funkcyi, czyli potęg życia. Rząd polski, powołany przez Sejm do spełnienia wypracowanych i przyjętych ustaw, powinien się składać ze specyalistów, z ludzi najgienialniejszych i najtęższych nie w partyach, lecz w ojczyźnie. Rząd taki winien być organem wykonawczym, instrumentem i dźwignią, poruszającą z posad martwą bryłę naszego świata. Możnaby powiedzieć, że minister nie powinien mieć osobistych przekonań, ani przekonań swej partyi, czy swego obozu. Powinien być jedynie pełnomocnikiem, wykonywującym precyzyjnie i szybko sprawy polecone.
Gdyby tak, jak tu w pobieżnym skrócie naszkicowane zostało, przeprowadzono reformę przedewszystkiem agrarną i wszczęto wielkie roboty narodowe, to, w istocie, nikt w Polsce nie byłby skrzywdzony. Trudno krzywdą magnata nazywać odcięcie mu „klucza“ z kilkunastu, czy kilkudziesięciu folwarków, pozbawienie go pałacu, albo lasu do polowania. Uniknęłoby się natomiast fatalnego błędu bolszewików rosyjskich, którzy proklamowali i wdrożyli akt zemsty, jako zasadę reformy, — którzy stan i tytuł proletaryusza uważali za dostateczny motyw i zasadę przedzierzgnięcie nędzarza w pana, a natomiast stan i tytuł pana, bogacza, za motyw i zasadę zepchnięcia człowieka w przepaść nędzy i głodu, w to właśnie miejsce, gdzie proletaryusz leżał doniedawna.
Panowie polscy, szlachta i dziedzice, muszą się ograniczyć, zdjąć delię i złoty pas, kontusz i kołpak z czaplem piórem, muszą, jak dawno głosili ojcowie z Towarzystwa Demokratycznego „wejść w lud i stać się ludem“. W zamian za to ograniczenie ujrzą własnemi oczyma, jak ich kapitały martwe, pa-