iżby Naród na cały świat rozsłonecznił się twarzą.
Mało rzucić na szalę jedynie wagę oręża —
cała Rzeczpospolita niech dzisiaj ramię natęża,
wrośnie wszystka w to ramię, wspólnym wysiłkiem niezłomne.
Przetoż o Polskę wieczną, będącą w was się upomnę —
ja — KRÓL-DUCH wasz — w żelazo od stóp do czoła zakuty,
i będę w serca uderzał tem napomnieniem dopóty,
aż to morze, co szemra dziś rozgadaniem przyziemnem
między Wisłą srebrzystą a cichym błękitnym Niemnem, —
górnie całe zahuczy fal miljonami dwudziestu,
naprzód dumnie potoczy się i — z królewskością gestu —
Czyn swój spełni, za który je Aniołowie pochwalą; —
swemi dusz miljonami dwudziestu — stanie się falą
jedną, straszną. potężną — — — hej! moją falą dziewiątą.
Orły z niej, jak rybitwy, w kształt bryzgów piany wylecą
i nad mojem dziedzictwem wam przywróconem zaświecą.
jako gwiazdy przewodnie. — — —“
Chrobry przemawia tak. On-to
bowiem jawi się teraz w czynach i miecza i ducha.
Jako Król Duch powiada. Kto uszy ma — niechaj słucha.
Panu Adamowi Grzymała Siedleckiemu
przypisuję.
Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/093
Ta strona została uwierzytelniona.