Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 073b.png

Ta strona została uwierzytelniona.

na facyacie. Gdy tedy Łokietek pytał, czy majster on wisi? odpowiedzieli dworscy, że wisi. W parę dni jednakże żal się zrobiło królowi, że tak popędliwy dał wyrok i raz wyrzekł: Szkoda go! któż mi teraz kościół postawi?! — Aż tu dworzanie widzą króla markotnym, wyjaśnili rzecz całą; czemu był rad wielce, raz, że człeka niezgubił, drugie, że mimo téj chyby piękna stanęła świątynia.


43. Żaby, drzwi i grobla w Wiślicy.

Był sobie jeden ksiądz w Wiślicy, bardzo pobożny i uczony. W skutek zapewne łaski, jaką sobie zasłużył u Pana Boga, mógł rozkazywać złym duchom i zaklinać głupie twarze, to jest zwierzęta. Wiadomo, iż Wiślica stoi, jakby na jakim ostrówku, pośród niezmiernych błót rzeki Nidy; owoż w tych błotach gnieździła się moc niezmierna różnych gadów, a mianowicie żab, które grzechotaniem swojém naprzykrzały się ludziom. Zdarzyło się, iż podczas solennéj mszy, którą ów ksiądz odprawiał, żabska tak przeraźliwie skrzeczeć zaczęły, że ani on siebie niesłyszał, ani jego niesłyszano. Uniesiony więc żarliwością chwały boskiéj, zaklął żaby i ropuchy, i odtąd nigdy ich głos niebył słyszan w Wiślicy.
Pewnego razu tenże sam ksiądz, zwyczajem swoim przechadzał się wieczór po nadworcu plebanii, odmawiając wieczorne pacierze. Na dzwonnicy kościelnéj usiadło właśnie kilka kruków, które zaczęły między sobą rozmowę. Ksiądz, że był człowiek uczony, rozumiał również i głos ptaszy; przeto zebrała go chęć podsłuchać, co téż ci ptacy prawią. Z pierwszych wyrazów domyślił się, jakie to ptaszki, więc tém ciekawiéj słuchał. Opowiadali oni sobie różne ze świata nowiny; i tak, jeden