Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 124.png

Ta strona została uwierzytelniona.

stkie kościami ludzkiemi wysłane! A lud okoliczny takie o nich zachował podanie:
Tatarzy byli niedaleko; zwiastowała ich złowieszcza łuna pożarów; mieszkańcy uciekali z wiosek, kryli się, gdzie komu łatwiéj przyszło. Jedna gromada cała schroniła się do téj jaskini, aby kilka dni trwogi przeczekać, póki nieprzejdą Tatarzy. Byli tam starce i dzieci, młodzi i kobiety, było ludzi dwoje... młodzieniec i dziewczyna... Kochali się czule; już po dziewosłębach było; kapłan miał ręce ich stułą powiązać, gdy Tatarzy nadeszli i wszystkich za życia jeden grób pożarł.
„O mój Hryciu, powtarzała czuła Hanka, czemu nas ziemia niepołknęła przed ślubem; dla czego nieweszłam do tego grobu z nazwiskiem mołodycy i twojéj żony! Zła myśl serce mi gryzie; już niebędziesz moim mężem! Może w innéj zakochasz się dziewczynie!”... I Hanka rzewnemi łzami płakała, i targała ciemne warkocze włosów, splecione taśmą czerwoną.
A Hryćko smutną narzeczoną pocieszał i łzy jéj gorącym pocałunkiem osuszał. „Nie płacz Hanko, nie płacz, czarnobrewa dziewczyno; nadto dobrze przebiłaś mię czarnemi oczkami, nadto dobrze związałaś mię czarnemi warkoczami, abym mógł o tobie zapomnieć, czarownico, a zalecać się do innéj. Ale mnie także serce źle szepce; może nie tak prędko z tego grobu wyjdziemy. Słuchaj Hanko, w nocy, kiedy część mołodźców za żywnością wychodzi, pójdę z nimi i księdza Cyryla przyprowadzę. Wiém, gdzie jego kryjówka, on wszystko dla mnie zrobi, i jutro Hanka moją mołodycą będzie.”
I tak się stało, jak obiecał Hryćko; przed rankiem kapłan był w jaskini. Ale Hanka jeszcze smutna siedzi; daremnie wybrane drużki wesoło krzątają się koło niéj i chcą jéj ciemne warkocze rozplatać. Hanka je odpy-