Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/132

Ta strona została uwierzytelniona.

Dary Wielkobrytanii dotarły do Teheranu w stanie opłakanym: lustra były potłuczone, meble połamane. Jednakże udało się wyreparować jednę z karet. Gdy ją przed pałac królewski przyciągnięto, Fet-Ali-Szach obszedł ją naokół po kilkakroć i podziwiał wspaniałość wyrobu. Wreszcie, zdjąwszy obuwie, wszedł do karety i usiadł na aksamitnych poduszkach. Wtedy kilku najwyższych dostojników kraju poczęło ciągnąć pojazd. Rozrywka trwała godzinę, król królów bawił się znakomicie i wyraził ambasadorowi swe zadowolenie, obdarzając go cennym podarkiem. Poczem zamknięto karetę do składów i światła dziennego więcej nie ujrzała.
Wracam do obrazów ulicznych Teheranu. Szukać ich należy przedewszystkiem w dzielnicy perskiej, w jednej z ulic, przylegających do bazaru. Nikłe cienie kobiet, owiniętych w ciemne czadury, w fioletowych lub zielonych szarawarach, suną tajemniczo wzdłuż murów. Inne jadą na osłach, prowadzonych za uzdę przez służących. Tam kroczy muł, objuczony kołyskami „kedżawe,” tu ciągnie do bazaru karawana wielbłądów, prowadzona przez posępnych i dzikich czerwadarów, tłum ludzki płynie zwartą falą; Persowie w długich swych sukniach, spadających w prostych fałdach na atłasowe żupany, w wysokich barankowych „kholach,” Tatarzy w tułupach i płaskich szerokich czapach, kurdowie o pięknych energicznych twarzach, w zawojach czerwono-niebieskich, Indusi i Afgani, Arabowie i Turcy, Armeńczycy i Czerkiesi, mułłowie i seidzi, robotni-