Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/135

Ta strona została uwierzytelniona.

wie, rozpościerając zielono-szafirowe wachlarze swych ogonów. Po tych dywanach stąpają tylko królowie i miliarderzy. Zwyczajni śmiertelnicy zawieszają je na ścianach, jak obrazy.
W bazarze materyj, przy mieniących się, brzydkich i sztywnych jedwabiach wyrobu miejscowego, lśnią aksamity i jedwabie z Kaszanu, na których tle czerwonem lub fioletowem rzucane są zygzakowate linie promieni żółtych i zielonych. Jedwabie z Brussy i fulary indyjskie o szafirowo-źółtych motywach, tak miękkie i wiotkie, że przez pierścionek przeciągnąć je można, sąsiadują z materyami ispahańskiemi, szytemi złotem, srebrem i jedwabiami o przyćmionych barwach. Z kosztownych tych tkanin robią cenne „hałaty”[1].

Dalej idzie szereg sklepów z wyrobami sukiennemi z Resztu. Na tło jednego sukna nakładają — w desenie liści, kwiatów, zwierząt, ptaków i t. p. — kawałki innych sukien, zahaftowane kolorowemi jedwabiami. Brutalna jaskrawość barw i wulgarność rysunku cechuje nowoczesne wyroby tego miasta. Ale między dawnemi są prawdziwie artystyczne czapraki, serwety, zasłony. Gonią się na nich fantastyczne chochliki i zwierzęta, wykwitają wielopromienne słońca i dziwne drzewa rozpościerają szerokie konary.

  1. Hałat — suknia wierzchnia, okładana zwykle sobolami, którą w dowód łaski szach ofiarowywa książętom krwi lub dygnitarzom.