Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/143

Ta strona została uwierzytelniona.

Zasadą dellala jest rozumie się bezwzględne obdzieranie frengi. Lecz nie obraża się bynajmniej, gdy mu zaproponować dziesiątą część żądanej przez niego ceny. Najczęściej po paru hanum, bolesnym wyrzutem nabrzmiałych, po kilku pełnych godności zapewnieniach, że jego samego drożej to kosztuje, wyciąga rękę po zapłatę. — Male szuma, hanum, mniejsza o to, że ja biedny, stracę na tym interesie!
Z pomiędzy niezliczonej ilości ulicznych typów, dellal jest bezwątpienia najwięcej zajmującym. Szczerze się przyznaję, że lubię jego długie przemowy, przesadne zachwalania i wyrazistą gestykulację. Może obdziera nas trochę, i bardzo, lecz o to nie mam do niego najmniejszej urazy.
W kategoryi typów ulicy zaznaczyć jeszcze muszę tabakieszów, dźwigających na głowie, nakrytej płaską mycką, olbrzymie tace, lub wprost drewniane kręgi, na których ustawiają stosy talerzy, baterye kieliszków, szklanek, karafek, kryształowych świeczników, lamp, filiżanek. Z niesłychaną zręcznością przesuwają się przez tłum ze swym ładunkiem i nieocenione oddają usługi przy przeprowadzkach. Nigdy, przenigdy nie stłucze tabakiesz najmniejszego drobiazgu. Wzdłuż ulic krążą też roznosiciele wody z wielkiemi skórzanemi bukłakami, ociekającemi płynem.
W miejscach, gdzie się ruch koncentruje, siedzą balwierze z całym swym przyborem; żołnierze, zajmujący się zmianą pieniędzy, rozkładają na wywróconych dnem skrzynkach monetę srebrną i mie-