Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Bajazyd. — Pobyt u Dżiber-beya. — Awadżyk i przyjęcie u paszy-Khana. — Droga do Khoj.


Bajazyd, wysoko w górach położony, twardo odrzyna się od ich tła czerwono-krwawego, przypopielonego szarym pyłem. Wszystkie szczyty naokół biją tą krwawą łuną, która przesyca powietrze i kładzie dziwne cienie na ubogie domostwa mieściny.
W oddalonej przeszłości Bajazyd znał dni potęgi. Uczepione u skał, jak orle gniazdo, miasto miało podobno 10 tysięcy domostw. Dziś liczy zaledwie dwieście nędznych lepianek. Ruiny fortecy i warownego zamku wieńczą jeszcze szczyt góry wznoszącej się nad niem.
Przeszło przez dwie godziny pniemy się po stromych zboczach i wciąż wydaje nam się, że miasto tuż przed oczyma. Furgon staje wreszcie na środku małego placyku. Spostrzegamy się wtedy, że dwa drugie wehikuły zniknęły. Zniknął i Czerkies, który musiał iść za hanum i jej małżonkiem
Decydujemy się wysiąść, lecz nie wiemy, co po-