Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/86

Ta strona została uwierzytelniona.

ubrana w męzkie spodnie i spódniczkę baletnicy — wielki wdzięk wobec mnie roztacza. Na głowie ma muślinową chustkę na krzyż złożoną i spiętą pod brodą olbrzymim brylantem.
Spędzam w enderumie ośm co najmniej godzin. Hanum przez cały ten czas nie drgnęła z miejsca, na którem siedzi, nogi pod siebie podwinąwszy. Stoi przy niej kaljan, którem się raz po raz zaciąga. Przez cały dzień kipi samowar, a hanum sama rozlewa herbatę w maleńkie szklaneczki z maleńkiemi również łyżeczkami, zdobnemi w lwy i słońca. Jedyne to zajęcie żony Abbas-Ali-Khana, jedyne też wszystkich kobiet perskich z wyższej sfery.
Będę miała sposobność mówić o tem obszerniej nieco później.
Po południu schodzą się tu żony wszystkich miejscowych dygnitarzy, by mnie oglądać. Wyglądają na żałobne cienie w czarnych lub ciemno-granatowych jedwabnych „czarudach”[1], z białą zasłoną na twarzy. Zasłona jest z płótna, czy perkalu; rysów twarzy domyśleć się pod nią niepodobna. Drobna siateczka ażurowa, ściśle na oczy wymierzona, pozwala im świat boży oglądać jako tako.

Ubranie to na ulicę, jednostajne dla wszystkich perskich kobiet, wygląda nieestetycznie i nieefektownie.

  1. Czadur — płaszcz jedwabny u kobiet z wyższej sfery, kretonowy lub satynkowy u biednych; zawsze czarny lub ciemno-granatowy. Nie wolno im wychodzić bezeń na ulicę. Nałożony na głowę, do stóp samych spada