Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

nami służby, zajmuje się biedak rozmaitemi przemysłami. Tu sprzedaje chleb, tam owoce, najchętniej zaś zamienia srebrną monetę na miedziane szai, pobierając od tej operacyi finansowej dość wysoki procent.
Stanowisko bankiera, choćby ulicznego, rozkładającego cały swój majątek na zdartej szmacie, lub starej skrzynce, ciągnie go magnetycznie.
Ubranie jego codzienne jest szczytem brudu i niechlujstwa.
Z pod zbutwiałych gałganów, świecących gdzieniegdzie metalowemi guzikami, wygląda koszula, której pierwotnej barwy nikt określić nie zdoła; na nogach człapie się naśladowanie łapci, z których wygląda bosa — mimo parodyi skarpetek — stopa.
W dni mustry i świąt uroczystych, w dni przeglądu wojsk przez Naieb-Saltaneh lub szacha, żołnierze wdziewają czerwone mundury, w których wyglądają prawie czysto.
W jaki sposób wywiązują się z ćwiczeń wojskowych — nie wiem tego dokładnie. Sądzę wszakże, że instruktorzy europejscy na marne tracą swój czas i zużywają energię.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Turki przedstawiają, problematyczną może nieco, lecz w każdym razie jedyną siłę fizyczną organizmu narodowego, Farsi są jego mózgiem. Umysł mają bystry, obejmujący łatwo, ale nie pogłębiający przedmiotu. Uczą się wszystkiego nie-