Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

i pogrąża w odrętwienie. Błyskawice nie schodzą na chwilę z nieba, pioruny biją bez przerwy w ogłuszającym huku grzmotów, które echa gór odbijają przeciągle. Huragan wstrząsa ścianami domów, szyby brzęczą żałośnie, drzwi, zamknięte na pierwotne zasuwy, otwierają się bezustannie.
Trwa to niedługo, a całe wieki... wreszcie deszcz spada nawałą. Mija parę godzin i z przeczystego nieba już śmieje się słońce, lub wyiskrzają się gwiazd miliony.
Jesień pogodna, ciepła, jeszcze trwa miesiąc, nie więcej i przepala liście drzew na wszystkie odcienie czerwieni i złota Nigdzie w naszej chłodnej Europie nie widziałam równie subtelnej rozmaitości tonów. Z gałęzi układamy artystyczne bukiety, piękniejsze nad wiązanki kwiatów.
Zima krótka jest, ostra, mroźna i słoneczna. Śniegi spadają gęste, zasypując pola i drogi. W godzinach południowych słońce grzeje jednak prawie jak latem i działa prawdziwe cuda. Przybyliśmy do Teheranu w ostatnich dniach grudnia; najęliśmy mieszkanie około 10-go stycznia. W ogrodzie domu nad basenem rozkwitał jeszcze krzak róży, podczas gdy śnieg zalegał grubą warstwą miasto.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zarzucenie stopniowe uprawy gruntu sprawia, iż kraj zamienia się powoli w bezpłodną i jałową pustynię. Zaledwie część prowincyi Azerbajdżanu i Farsistanu, jako też wązki pas Gilanu i Mazenderanu wzdłuż morza Kaspijskiego przedstawiają w niej dobroczynne oazy życia roślinnego, wykwita-