Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/65

Ta strona została uwierzytelniona.

Tron ten zwie się tronem pawia Tachti-Tawus. Czy jest z marmuru? Trudno to powiedzieć, gdyż pokryty jest całkowicie warstwą ciemnego złota, od którego tła odbija mozajka różnobawnych kamieni. Poręcze, plecy, boki, samo krzesło trronowe, wszystko lśni się, iskrzy i mieni gamą tonów i blasków, płynących od tej powodzi brylantów, szmaragdów, rubinów, pereł, szafirów, turkusów.
W głębi, na tylnem oparciu, wykwita wielopromienne brylantowe słońce, a z dwóch stron jego dwa pawie rozpościerają błękitno-zielone wachlarze swych ogonów, w których łzy wielkie szafirów migocą w aureoli szmaragdów.
Na tym barbarzyńskim a pięknym tronie posadziłabym ukochaną przez Harum-al-Raszyda cudną Zobeidę, lub jeszcze Irenę, cesarzową dekadencji byzantyńskiej, w sztywnych sukniach ze złotogłowiu, w hieratycznych klejnotach: łańcuchach, krzyżach, dyamedach i opaskach z ciężkiego złota, jaśniejących potworną wspaniałością kamieni — Irenę, o twarzy wybielonej i wyróżowanej, o oczach lilią koholu przyciemnionych, o ustach krwawiących karminem, istotę niepokojącą, tajemniczą, dziwną i olśniewającą. Bo tron to dla takich bożyszcz.
Tachti-Tawus wznosi się w głębi wielkiej sali rady stanu i odedrzwi już wzrok uderza swym nieniesłychanym, przygnębiającym przepychem.
Tevernier, podróżnik, który zwiedzał był państwo Wielkiego Mongoła w początku XVIII-go wieku, widział tron pawia w Delhi i ocenił go na 150 milionów franków. Wartość jego jest, mojem